poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Prolog

Paryż przedstawiano w różnych barwach. Jedni widzieli go w czerwieni, kolorze miłości, drudzy w czerni  odcieniu zagłady oraz brudu.
Mój Paryż był błękitny. Nie żebym miała jakąś wadę wzroku i widziała wszystko na niebiesko, nie. Po prostu miasto to zawsze kojarzyło mi się z niebem i choć w tej strefie klimatycznej bardzo często padało, trafiały się dni ciepłe i słoneczne, kiedy nie dało się dostrzec ani jednej chmurki.
Teraz jednak panował mrok nocy i tylko mogłam pomarzyć o oglądaniu paryskiego, błękitnego nieba. Niby noc to idealna pora dla wampira, jednak wolałam dzień. Co z tego, że promienie słońca raniły moją skórę i musiałam chodzić w płaszczu, tym samym zwracając na siebie wzrok przechodniów? To nic, można przywyknąć - do wszystkiego można przywyknąć.

Szłam pośród ludzi, a pojedyncze płatki śniegu opadały na ziemię, powoli tworząc cienką, puchową kołderkę. Zbliżała się zima. Ludzie czuli to w kościach, a ja czułam to, co oni. Zapinali się pod same szyje, wdziewali ciepłe buty, czapki, szaliki. Zastanawiałam się, czy gdybym odczuwała zmiany temperatur, zaczęliby mnie nazywać bardziej ludzko. Jak na razie nosiłam opinię niepochlebną - przynajmniej dla mnie. Uciekająca. Ni to oryginalne, ni pomysłowe. Ot, wyciągnięte z dna misy pełnej myśli.
     Ten wieczór był wyjątkowo chłodny, a przynajmniej tyle mogłam stwierdzić po nieprzyjemnych minach przechodniów. Osobiście czułam się wyśmienicie - ludzka krew w moich żyłach dostarczała ciepła, a ryzyko rzucenia się na obcą osobę spadło do zera. Postanowiłam więc odwiedzić jedną z całodobowych kawiarni, w których podawali wyśmienite ciastka. Miałam ochotę najeść się ich jak najwięcej, a wszystko doprawić gorącą czekoladą. Kąciki ust unosiły się na samą myśl. W końcu, co może być lepsze od słodkiego napoju w wieczór taki jak ten?

 Już sięgałam ręką do klamki, kiedy uderzyło we mnie nieprawdopodobne zimno. Zimno ludzkiego ciała. Nie było to nieprzyjemne czy bolesne, raczej zbijające z tropu i napawało mnie pewnego rodzaju niepokojem. Podobne do uczucia, które wywoływała w człowieku ciemność. Nie mogą w niej nic ujrzeć, więc podświadomość wymyśla potwory czyhające na ich życie. Tym samym dla mnie okazał się ten chłód.
     Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w kierunku odbieranego sygnału. Szłam, a ludzie wpatrywali się we mnie jak w głupią  podążałam w stronę jednej z nieprzyjemnych, zacienionych uliczek. Wszyscy dookoła widzieli we mnie drobną, bezbronną dziewczynkę, a ja  przemierzając ich umysły  śmiałam się z głupoty tych zbędnych robaczków. Nikt jednak nie powiedział ani słowa, by zatrzymać dziecko idące prosto w paszczę lwa. Tak stworzony jest człowiek  widzi, lecz nie zrobi nic.
Skręcając w wydeptaną ścieżkę, ledwie dostrzegałam czubki własnych butów. Śniegu przybywało z każdą sekundą, zapowiadała się jedna z ostrzejszych zim. We Francji, co prawda, nadchodziły typowe zimy, ale nigdy ostre.
Przy zamalowanym przez wandali murku siedział chłopczyk. Nie mógł mieć więcej niż dziewięć lat. Chude rączki oplatały nóżki. Cieniutki, biały podkoszulek prawie przemókł pod wpływem roztapiających się śnieżynek. Dziecko jednak nie płakało. Mały siedział, trzęsąc się z zimna, ale nie wydawał żadnych dźwięków, jakby przyszedł tu umrzeć w samotności. Nikt nie zasługuje na samotną śmierć.
W mgnieniu oka znalazłam się przy chłopcu. Zdjęłam pelerynę i okryłam nią jego ramiona; dopiero wtedy podniósł wzrok. Były to najpiękniejsze oczy, jakie kiedykolwiek widziałam, a podróżując po świecie, spotykałam na swej drodze wielu ludzi. Te jednak świeciły takim błękitem, jakby ktoś wziął kawałek bezchmurnego nieba i pomalował go lakierem, wcześniej dodając bezbarwnych drobinek morza.
Blond włosy opadały mu na czoło, zasłaniając brwi i wsuwając się do oczu. Mrugał przez to często. Bał się odwrócić, bał się zrobić cokolwiek.
 Nie wolno siedzieć na ziemi  powiedziałam troskliwym głosem, kucając, aby zrównać się z nim wzrostem. - Złapiesz wilka. Będziesz ciągle chodził do łazienki, żeby zrobić siku - dodałam. Dopiero wtedy zrozumiał i podniósł się, otrzepując śnieg zarówno ze spodni, jak i mojego podróżnego płaszcza.
Nie powiedział jednak nic, a zsiniałe usta zacisnął w cienką kreskę - nie wyrażał tym niezadowolenia, raczej obojętność. Naprawdę nie liczyło się dla niego życie. Gdybym mogła cofnąć czas... Wciąż bym się starzała, miałabym gromadkę dzieci, męża, piękny, pomalowany na niebiesko dom. A ten chłopiec po prostu stał, wbijając wzrok w ciemne trzewiki na swoich nogach.
 Gdzie twoja mama?  zapytałam, ciaśniej oplatając go ciemnym materiałem. Był tak niziutki, że płaszcz ciągnął się po ziemi, podczas gdy mi sięgał do połowy łydki, a wzrostem pochwalić się nie mogłam.  Nie powinieneś samotnie chodzić nocą. Źli ludzie tylko czekają na takich jak ty.
Znów spojrzał na mnie, a ja nie potrafiłam się powstrzymać i próbowałam pochłonąć ten lazur, lecz bez skutku. Wiedziałam, że jeśli nic nie zrobię, zapomnę ten blask.
 Ja... - zaczął, a następnie zamilkł, najwyraźniej zdziwiony, że może mówić, że zna tyle słów kłębiących się teraz w jego głowie. - Nie mam mamy - wyszeptał w końcu.  Taty też nie - wyprzedził moje pytanie.  Nie mam domu... Nie wiem, czy miejsce, w którym kiedyś byłem, można nazwać domem.

Głos miał przepełniony smutkiem, doprawiony nutką dziecięcej ciekawości. Ale nie wyglądał, jakby chciał płakać, choć dzieci często płaczą w chwilach bezradności. I co robić? Zostawić go, zaprowadzić do jakiegoś sierocińca albo na policję? Nie wiedziałam, nie miałam pojęcia, co począć. Po raz pierwszy czułam się tak rozdarta.
      Masz niebiesko-złote oczy  dodał po chwili.  Jak kot.
Otworzyłam usta ze zdziwienia. Mało który prawdziwy dostrzegał we mnie nieprawdziwość. Dla większości byłam po prostu dzieckiem, nie wiekowym potworem.

 Zabiorę cię do siebie  oznajmiłam nagle, nawet nie przemyślawszy swojej decyzji.
     Działałam jak robot. Nie, myślenie w tej chwili nic by nie dało, co najwyżej nabawiłabym się wątpliwości i bólu głowy. Zawładnęłaby mną zła energia i potrzebowałabym oczyszczenia, a nie przepadałam za wizytami u uzdrowicieli. Już lekarze przychylniej patrzyli, choć mój puls okazywał się znikomy. Serce tylko pompowało obcą krew, gdyż organizm sam nie potrafił jej wytworzyć.
Wiedziałam, że „porywanie” dziecka jest wbrew prawu, jednak serce podpowiadało, że nic się nie stanie, że postępuję słusznie. Cóż, z drugiej strony istniało duże prawdopodobieństwo, iż zamarzłby, siedząc nieruchomo pod tym obleśnym murem. A o policję martwić się nie musiałam, podobno uciekanie opanowałam do perfekcji. Zbiegłam przed niejednym Łowcą, przed ludzkimi strażnikami prawa również umknę.
Stanęłam za chłopcem. Jedną rękę wsunęłam mu pod kolana, drugą podtrzymywałam plecy. Podniosłam go bez najmniejszych problemów czy oporów, okazał się lekki jak piórko. I zimny, niemal lodowaty. Przytuliłam go do siebie, rozglądając się, czy nikt mnie nie widzi. Dziecko porywające dziecko. Historia ciekawa i zasługująca na pierwszą stronę miejskiego dziennika.
 Co rozłączone, stanie się jednością  wyszeptałam, zamykając oczy. 



Nowe opowiadanie, nowe wyzwanie, nowa historia, lecz z bohaterami jestem zżyta. Mam nadzieję, że również ich polubicie.
Muszę powiedzieć, że to najdłuższy prolog, jaki napisałam w dotychczasowym, pisarskim dorobku.

Korekta: Cherry. 

21 komentarzy:

  1. Jej. Doczekać się nie mogę!
    Weny!

    Baron Jakub Arald von Lauenburg twój pan i władca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A gdzie jakiś hejt? Gdzie krytyka? Jak mam bez nich szlifować warsztat ;; Potrzebuję mocnego kopa w dupę, że się tak wyrażę. I nie jesteś moim panem ani władcą, sama sobie nimi jestem xD

      Usuń
    2. Chcesz krytyki?
      Dobrze.
      Zacznijmy od dziecka. Dziwne dziecko o nadzwyczajnej mocy- nuda i przereklamowanie
      Miła wampirzyca- nie wiem co o niej sądzić, ale myślę że później dzieciak sprawi że ta się zmieni wewnątrz.
      Miejsce akcji- zgaduję że póki co jest ono tylko tymczasowe?

      Póki co nie wiem co powiedzieć. Banalna historia, wiesz?

      Baron Jakub Arald von Lauenburg - władca Zomerlattu

      Usuń
    3. I oto mi chodziło! Teraz mogę stwierdzić, że wszystko wyszło idealnie, skoro takie wnioski wyciągnąłeś po prologu. Dziękuję.

      Usuń
    4. To był hejt, nie krytyka.
      Usuń weryfikację - te obrazki są straaaaszne.

      Usuń
    5. Skoro sama poprosiłam, to uznaję to za krytykę. Poza tym Jakub jest supi, więc jego słowa jakoś nieszczególnie mnie bolą.
      Ale... Nie ma weryfikacji obrazkowej. Nawet sprawdziłam! Nie wiem, dlaczego wyświetliły Ci się obrazki...

      Usuń
  2. Nie no nie mogę...
    Aawww....
    Kochana! Świetny prolog!
    Czekam na nexta!
    Weny! I jeszcze raz: WENY!
    P.S. usuń weryfikację!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Usunięta już, tak mi się wydaje xD Nowy blog i całkiem o tym zapomniałam ;; Czy świetny... Na pewno nie ma dziesięciu zdań, a więcej xD

      Usuń
  3. Zostałaś nominowana do Liebster Award. Szczegóły na: http://ksiezniczka-cieni.blogspot.com/p/blog-page_20.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow! Nie mogę, ale tak przyjemnie się czytało, że zadam podstawowe pytanie: Kiedy pierwszy rozdział? XD
    Będę czekać wytrwale a tymczasem życzę ci dużo weny i czasu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział dodam na dniach, jest skończony, tylko go poddać korekcie i omówić ewentualne niepewności z kimś, kto siedzi w tym dłużej. Ale do końca tygodnia powinien się pojawić ^^.

      Usuń
  5. Bardzo ciekawie :) Obserwuję :) tak tajemniczo ... ;) świetnie :3 :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeszcze jedno , MOCNY plus za zwiastun !!Tego bym się nie spodziewała :3 Jak go zrobiłaś ? Sama w nim zagrałaś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwiastun to po prostu sklejenie kilku scen z seriali oraz filmu - głownie z "Pod Kopułą", "Słodkich Kłamstewek" oraz "Sztucznej Inteligencji". Wszystko ładnie połączone, aby ciekawiło czytelnika, czekającego na opowiadanie ;)

      Usuń
  7. Świetne!
    Chociaż blogi o opowiadaniach z tematu wampirów mnie nie interesują (wolę o demonach i aniołach :D) z tym jest na odwrót. Umiesz zaciekawić i zachęcić do czytania. Podobają mi się te wszystkie opisy - są kreatywne i niebanalne. Chociaż to dopiero prolog, to już mi się to podoba. Mało kto potrafi pisać, można to poznać po przejrzeniu podobnych blogów do twojego.
    Życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo!
      Osobiście uważam, że mogłabym się bardziej postarać z opisami, ale wtedy ciągnęłyby się w nieskończoność, a takie jednak zaczynają po jakimś czasie nudzić.
      Nie martw się, w tej historii pojawią się również demony, co prawda te stworzone przeze mnie, czyli żyjące innymi prawami niż reszta, o których słyszałaś, ale nadal będą to demony.

      Usuń
  8. Świetny prolog! :)
    Czekam na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Heeej :)
    Zaciekawiłaś mnie ^^
    Ten chłopiec był taki słodziaszny :D
    Bardzo mi się spodobało :3

    OdpowiedzUsuń
  10. "Dziecko porywające dziecko" - na ile lat tu wyglądała?

    OdpowiedzUsuń