czwartek, 27 listopada 2014

Rozdział XVII

- Szkoda, że właśnie zabrałeś nieśmiertelność mojej żonie - oświadczył nagle Christian, stając naprzeciw Key, jednocześnie zasłaniając River, jakby ją bronił. - Nie wiem czy ktoś cię poinformował, ale ta kobieta -wskazał na Elżbietę - była posiadaczką duszy Lisy. Teraz, gdy zabrałeś jej krew, mogę śmiało ją zabić.
Key nie zdążył zareagować. Chris znalazł się przy różowowłosej panience i skręcił jej kark. Wiedziałam, że to koniec. Niejednokrotnie sama odbierałam życia w ten sposób. Był szybki i ofiary nie cierpiały za długo.
 Uśmiech Chrisa był tym, co zobaczyłam jako ostatnie. Nie przypominał tego pięknego sprzed lat, na twarzy mężczyzny zagościła ironia, zadowolenie i pewna wygrana. 
 Potem sceneria różowego domku znikła, a mnie ogarnęła ciemność. Jednak nie taka zwykła i zimna - ta otulała niczym puszysty koc w zimowy wieczór i dawała ukojenie. Obok stało uosobienie mojej duszy, czyli różowowłosa panienka o delikatnym spojrzeniu, łagodnych rysach. Odziana jedynie w białą sukienkę, wpatrywała się w swoje nagie stopy. Skojarzyło mi się to z dniem kiedy spotkałam Key. 
 Tylko dlaczego stała obok jak zawstydzone dziewczę? Myślałam, że po prostu poczuję ciepło i znów stanę się człowiekiem. A tu proszę. Świat jednak nadal potrafi mnie zaskoczyć. 
 - Od czego chciałabyś zacząć? - zapytała cicho. Jej słodki głosik nie odbił się echem. W sumie, od czego miałby się odbić, skoro tkwiłyśmy w jakiejś cholernej pustce bez wyjścia.
 - Słucham? - zapytałam, nie mogąc dostać się do jej głowy, by zrozumieć sens słów. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że znajdujemy się wewnątrz moich myśli i wspomnień, a dusza jest tylko duszą.
 - Możesz wybrać, czy chcesz być dalej wampirem, czy wolisz powrócić do człowieczeństwa - oznajmiła, podnosząc na mnie wzrok. - Przysługują ci trzy wspomnienia na każdy okres. Taki bonus, bo skoro nie możesz swobodnie poruszać się po swoich myślach, to teraz masz okazję. 
- Dzięki za wytykanie minusów moich zdolności - burknęłam, łypiąc na tę anielską postać spode łba. 
- Wszystko jest winą twojego lenistwa - odparła wrednie, wywołując tym „ach!” z moich ust. 
- Wybacz, ale nie miał mnie kto pilnować, bo dusza mi uciekła - odszczekałam. 
- Sama z niej zrezygnowałaś! 
Mierzyłyśmy się wzrokiem. Nie sądziłam, iż nadejdzie kiedyś moment, gdy będę kłócić się z samą sobą o tak błahe sprawy. I to w dodatku wtedy, kiedy mam okazję pospacerować po swojej głowie. 
- Chcę zobaczyć dzień, w którym spłonął mój dom - rzuciłam niby od niechcenia. Różowowłosa natychmiast złapała mnie za rękę i podskoczyła, a gdy ponownie wylądowała na ziemi, stałyśmy pośrodku mojej sypialni.
Była ogromnych rozmiarów, niemal jak całe piętro w domu Nicka i Jula. Przy jednej ze ścian stało łóżko , w którym zmieściłoby się trzy albo cztery osoby. Wielkie okna wpuszczały do środka ciepły, słoneczny blask. Szafy i szafki zapełnione zostały lalkami, książkami i pluszakami. Wszystko wskazywało na pokój dziecięcy, tylko ściany - białe jak pierwszy śnieg - odwracały uwagę od całego uroku. 
Na podłodze siedziała ośmioletnia ja ubrana w zwiewną, delikatną sukienkę. Różowe włosy miałam związane w wysoki kucyk. Zajadałam się czekoladowymi babeczkami. Obok siedział Chris. Mój Chris, który uśmiechał się tak uroczo i szczerze, jak nikt inny w tamtym czasie. Śmialiśmy się, karmiąc nawzajem. Wydawałam się taka szczęśliwa, taka czysta. 
- Ładna byłam - odezwała się dusza, przykładając palec do brody. 
- Chyba ja - prychnęłam, zerkając na nią. Zdawała się zauroczona. 
- Obie byłyśmy ładne - przyznała w końcu, unosząc delikatni kąciki ust. 
Przyglądałam się jeszcze przez chwilę rodzinnej sielance. Doskonale wiedziałam, co dzieje się piętro niżej. Chris zapomniał o kolejnej porcji babeczek wstawionej do piekarnika. Ja zapomniałam misia, którego pozostawiłam obok. Niania rozmawia na balkonie ze swoim mężem, dając mu wskazówki, co powinien kupić na obiad. Moje siostry siedzą u siebie i szykują się do wieczornego bankietu. Mama siedzi w biurze i jest zajęta czytaniem raportów. Nikt nie czuje dymu dobiegającego z parteru. Chris powinien, ale tak bardzo skupia się na mnie, że ignoruje świat zewnętrzny. 
O pożarze całą rodzinę poinformował dzwonek. Z początku nikt nic nie rozumiał. Wszyscy zaczęli wybiegać z domu, Chris pociągnął mnie za rękę. 
- Co się dzieje? - zapytałam, podążając za nim jak marionetka. 
- Coś złego, coś bardzo złego - odpowiedział, marszcząc nos i czoło. - Musimy uciekać. 
Po schodach już zbiegały moje siostry, chyba po raz pierwszy w życiu nie przejmując się świeżo nałożonym na paznokcie lakierem. Mocno trzymały się poręczy, by przypadkiem nie wywinąć koziołka na stromych schodach. Mama także wypadła z biura, rzuciła w kąt wysokie szpilki i rzuciła się biegiem do wyjścia. 
Potem stałam i zafascynowana wpatrywałam się w języki ognia pochłaniające dom. Mama przytulała mnie od tyłu, z oczu ciekły jej łzy. Zanim przyjechała straż, budynek poczerniał, większość ścian miała dziury.
Stwierdzono, że przyczyną pożaru był nieprzypilnowany gaz. Iskra musiała spaść na coś łatwopalnego, a biorąc pod uwagę drewniane meble nie było trzeba zbyt daleko szukać, a następnie doprowadzić do nieszczęścia. Tyle że ja doskonale wiedziałam, że zaczęło się od misia, nie blatu. Co prawda nie my włączyliśmy gaz, przez co niania została zwolniona, a my przeprowadziliśmy się do mniejszego mieszkania.
Nigdy nie zapomnę tych płomieni. Tkwiły, tkwią i tkwić będą w mojej głowie. Odpadający tynk, wypadająca szyba, która rozbiła się na tysiące drobnych kawałków, gdy spotkała się z ziemią. Mimo to ogień kojarzył mi się z czymś pięknym. Choć pochłonął dom, wciąż go lubiłam, fascynował mnie. 
- Pamiętam to. Byłyśmy takie urocze - odezwała się dusza. - Co teraz? 
- Pierwszy bankiet, na którym spotkałam River. 
Sceneria się zmieniła. Wiedziałam, że wszystko dzieje się w mojej głowie, lecz nie potrafiłam nad tym zapanować. Nie potrafiłam przejąć kontroli, wszystko nadzorowała różowowłosa panienka, która teraz całkiem nie przypominała mnie - czerwonookiej wampirzycy o długich, ciemnych pasmach opadających na płaszcz. 
- Nawet nie próbuj - ostrzegła. - Tylko się zmęczysz. To mój świat, nie twój. 
- Doskonale radziłam sobie i bez ciebie - burknęłam. 
- Ciekawe więc, czemu jesteś teraz w takiej sytuacji? - zapytała ironicznie. 
Znajdowałyśmy się w wielkiej sali wypełnionej ludźmi bez twarzy. Jako że były to wspomnienia duszy, nie moje, mogła deformować je w dowolny sposób. Tym razem postanowiła odebrać gościom wygląd. Zaczynałam spekulować, czy aby nie zrobiła tego, bym nie przyglądała się seksownym mężczyznom we frakach. 
- No to zaczynamy - rzuciła cicho, gdy w drzwiach wejściowych pokazała się cała rodzina. 

 ***

Elisabeth leżała za metalowymi kratami, oczy miała zamknięte, ale oddychała. Jej pierś unosiła się miarowo i opadała. Przez chwilę nawet twarz wampirzycy przybrała wyraz zdegustowania. Może ciało reagowało bez świadomości? 
Chris oraz River stali obok siebie. Moja matka - bezbronna, zszokowana, ale szczęśliwa - przybrała postawę obronną, jakby bojąc się, że za chwilę rzucę się na nią z kłami. Christian zaś wyglądał na najbardziej rozluźnionego. 
Nie sądziłem, że dojdzie do walki, lecz byłem na to przygotowany. Kiedy więc Chris rzucił się na mnie z pazurami, zrobiłem szybki unik. Może nie znałem wielu technik bitewnych i nie miałem planować, ale znałem się na wampirach jak nikt inny, ponieważ najbardziej mnie fascynowały. Same oddawały duszę. Ha, a teraz sam stałem się kimś takim. Okropność. 
Kolejny atak, a potem unik. Nie wiedzieć czemu już podczas pierwszego ułamka sekundy czułem, co muszę zrobić. Działałem automatycznie, a następnie w odpowiedniej chwili rzuciłem się na chłopaka. Nie przypuszczałem, że pójdzie tak szybko i łatwo, najwyraźniej wampiry, które niedawno kogoś przemieniły, nie miały wystarczającą siły, by walczyć na dłuższą metę. 
Przeczuwając, co planuję River, ułożyłem się tak, by moje serce było nad jego sercem. Ruchy mojej matki, były tak bardzo przewidywalne. Każdego Łowca jej zachowanie oceniał jako racjonalne. Wyczuwałem słodki, konwaliowy zapach krwi płynącej w żyłach. I uśmiechnąłem się triumfalnie, co Chris przyjął zdziwionym wzrokiem. Dopiero potem zorientował się, co się święci. 
Nim minutowa wskazówka zegara przesunęła się z osiemnaście na dziewiętnaście, Chris leżał z kołkiem w piersi, zakrwawiając różową kanapę. A ja śmiałem się z miny River. Zaczął mnie nawet boleć brzuch. A ona stała nad nim, nie śmiąc wyciągnąć broni z ciała wampira, choć w normalnych okolicznościach zrobiłaby to bez namysłu, odbierając mu tym życie. Lecz River patrzyła na kawałek drewna. 
- Widzisz, mamo, co zrobiłaś? Zabiłaś swojego sojusznika! - Zgiąłem się wpół, nie mogąc powstrzymać chichotu. 

***

- Dobry wieczór. - River ukłoniła się przed moim ojcem, a z matką i siostrami wymieniła się pocałunkami w policzek. Gdy miało dojść do tego gestu, cofnęłam się, co dziewczyna przyjęła z niewidocznym zdziwieniem. - Mam nadzieję, że miło spędzą państwo czas. 
River zatrzepotała wytuszowanymi rzęsami okalającymi święcące, zaszklone oczy. Potem przez piętnaście minut mama rozwodziła się, jakaż ona cudna, piękna, śliczna, dobrze wychowana, że takie dziecko to skarb. Nudziłam się, słuchając tego bełkotu. W końcu jednak moja młodsza wersja odłączyła się, a ja razem z duszą podążyłam za nią. 
Przez przypadek mała Elisabeth wpadła na River. Zamieniły kilka zdań, a następnie udały się do pokoju na górze. My oczywiście razem z nimi. Czułam się trochę jak stalker. Po raz pierwszy odczuwałam taki wstyd, odbywając podróż po wspomnieniach. 
W pomieszczeniu panował półmrok. Tylko delikatne światło elektrycznej świecy oświetlało twarze dwóch nastolatek - różowowłosej i zagubionej Elisabeth oraz jasnej i błyszczącej River. Gdy teraz na nią patrzyłam, wiedziałam, przez jakie tortury musiała przechodzić każdego dnia. Dlatego rzadko odkrywała plecy, a jeśli już, musiało być całkowicie ciemno. Bladą skórę musiały zdobić blizny. Mnie cały czas zdawało się, że po prostu jest wstydliwa na tym punkcie. 
- Masz bardzo miłą rodzinę - zagadała River, wręczając młodszej mnie kieliszek z szampanem. 
- Proszę cię, nie musisz przy mnie kłamać - odparła, kładąc się na łóżku. - Nikt nie zapamiętałby takiej ilości ludzi. 
- To prawda - przyznała niebieskooka, układając się obok. Nasze młodsze wersje zetknęły się udami. - Masz rację, przepraszam. - Upiła spory łyk. - Ta impreza jest męcząca. 
- W stu procentach się z tobą zgadzam. - pokiwałam głową i również zamoczyłam usta w szampanie. - Nie powinnaś trwać teraz przy swym kochasiu? 
River położyła się na boku, podpierając ramię o stos poduszek. Utkwiła swoje silne spojrzenie w mojej twarzy i powoli oblizała usta. 
- Wolę być sam na sam z tobą niż z nim. Ucieczka przed napalonym nastolatkiem wcale nie jest przyjemna. - Jej głowa opadła, dziewczyna przymknęła również oczy. - Tak jest dobrze. Wszyscy myślą, że zajmuję się gośćmi, a ja spędzam czas z uroczą i urodziwą Elisabeth. Moja mama byłaby dumna. 
- Nie jestem urocza - żachnęłam się, marszcząc usta. 
Wtedy zrobiła coś, co niegdyś uważałam za efekt uboczy nadużycia alkoholu. Jak dużo musiała wypić, by móc swobodnie poruszać się wśród tłumu i nie uciec, gdzie pieprz rośnie? River wyciągnęła dłoń, pogładziła mnie po policzku, potem kciukiem musnęła usta, a na samym końcu zanurzyła ją wśród różowych loczków. 
- Teraz będzie najlepsze - oznajmiła dusza i rozsiadła się w fotelu. 
- Jak to? - Zmarszczyłam czoło, nie wiedząc, co ma na myśli, przecież znałam swoje wspomnienia. Po chwili River oświadczy, że jednak jestem urocza, a potem rozpocznie się dyskusja o moim życiu. 
- Bo widzisz, Elisabeth, to jest wspomnienie należące do mnie. Co prawda nie mogę manipulować wydarzeniami, ale wycinać poszczególne części już tak. - Wlepiła wzrok. - Tak zrobiłam w tym przypadku.
Blondynka złapała za nadgarstek Elisabeth i bez trudu sprawiła, że różowa znalazła się pod nią. Niebieskie oczy przyszłej wampirzycy rozbłysy ze zdziwienia, co River skomentowała pociągającym, zbyt seksownym jak na ten wiek mruknięciem. Już po chwili byłam całowana przez dziewczynę, której kolano spoczywało tam, gdzie nie powinno. 
Oburzona tym faktem, chciałam się ruszyć i wyjść, lecz nie mogłam. Dusza uwięziła mnie niczym psa.
Młodsza ja zarzuciła blondynce ręce na szyję, najwyraźniej oddając pocałunek. Czułam się zgorszona. Bardzo, bardzo zgorszona. Nie sądziłam, że przyjdzie mi się oglądać mój pierwszy pocałunek. Nie sądziłam, że wyglądał on tak profesjonalnie. Pierwsze czułe gesty są raczej niemrawe, nieśmiałe. A tu proszę. 
- Jak możesz całować kogoś, kogo znasz ledwie godzinę? - wyszeptałam w twarz River. 
- Jak możesz oddawać pocałunek kogoś, kogo znasz tylko godzinę? - odpowiedziała pytaniem na pytanie. Obie się zaśmiałyśmy. - Naprawdę jesteś piękna. - Nawinęła jeden z kosmyków różowych włosów na swój palec. - Cudowna. Po prostu tego nie dostrzegasz. 
- Może powinnam zacząć nosić okulary? - W nich też wyglądałabyś pewnie pociągająco. 
- Chcę stąd zniknąć, zakończmy to wspomnienie, dobrze? - Zamknęłam oczy, nie chcąc już więcej patrzeć na to, co się działo. Czułam się jak nieletnia prostytutka. Nie wiedząc czemu, przepełniała mnie gorycz. - Chcę zobaczyć ostatnie spotkanie, pełne łez i krzyku, i stłuczonej porcelany - oznajmiłam.
Miałam dość uroku, miłości i słodkości. Pragnęłam smutku.
Dusza wysłuchała mojej prośby.


Huehue. Rozdział jest nieco spóźniony, ale jest. ;w;

4 komentarze:

  1. Wspomnienia Elisabeth są genialne, a do tego Key pokazuje pazurki jakich mało :D
    Rozdział genialny, wspaniały i fantastyczny... nie mam pojęcia, co jeszcze dodać, aby oddać mój zachwyt nim ^^
    Może zabrzmieć to kiepsko, ale trochę szkoda mi Chrisa, nawet pomimo, że był jakimś świrniętym psychopatą to... polubiłam go i miałam nadzieje, że Elisabeth pójdzie z nim na porady małżeńskie, czy coś. No wiesz, aby ratować ich związek, a tu wyskoczyłaś z kołkiem River T-T
    Naprawdę polubiłam Chrisa, ale głównie przez to, że straciłam już nadzieje, że Key i Elisabeth mogą być razem i zaczęłam wiązać równie niemożliwe marzenia, co Chris odnośnie ich małżeństwa? Właściwie to Elisabeth z nim spała? Tak spała, spała? Teraz skoro on zginął to mnie to zastanawia... Jak mogłaś go zabić?!
    Doskonale zdaje sobie sprawę, że na początku się go nieźle czepiałam i miałam za złe Lisie, że się z nim związała, ale jakoś już przyzwyczaiłam się do ich kilkumiesięcznego małżeństwa... ciekawe jak wyglądała ich podróż poślubna?
    Key jest wampirem - i na tym się skupiam.
    Key jest wampirem?
    Key jest wampirem!
    Właściwie dopiero teraz doszło do mnie, że tego wszystkiego nie można cofnąć!
    Właśnie teraz zdałam sobie sprawę, że Key nie oddał swojej duszy dobrowolnie, prawda? Z tego, co mówiłaś wampirem można stać się jedynie z własnej woli, a Key chyba raczej tego nie wybierał? Może wybierał, a ja przegapiłam?
    Teraz już na całe, calutkie nieśmiertelne życie będzie wraz z Lisą ^3^ Jak ja się cieszę *U* Mam nadzieje jednak, że słaba z bycia super maszyną do zabijana na wampiry i łowców nie uderzy mu do głowy i nie oleje Lisy, bo to byłoby ZŁE, bo Key taki nie jest! Co prawda argumentować można to tym, że jest wampirem, ale chyba nadal ma swoja duszę? Bo się chyba na wampiryzm nie zgodził, nie?
    Po prostu nie mogę się doczekać, aż Elisabeth obudzi się jak taki faraon wstający z grobu ze skrzyżowanymi ramionami... a nie to był Dracula, przepraszam! W każdym razie tak wstając bez ruszania się i wystrzyże kły w ten złowrogi sposób i załatwi River aż miło!
    No chyba, że zdecyduje się odzyskać duszę... ale chyba tego nie zrobi?
    Jejciu, ach! Nie mogę się doczekać kolejnego równie wspaniałego rozdziału, bo teraz znów mam pełno pytań i całe morze wątpliwości, bo kompletnie nie wiem, czego się spodziewać i mogę jedynie snuć domysły na podstawie tego, co wiem o bohaterach >.<
    Życzę Ci dużo weny, dużo pomysłów i dużo, ale to wręcz całe morze czasu wolnego, które wykorzystasz na pisanie dalszych rozdziałów, bo jeżeli ja umrę i nie doczekam się kolejnego rozdziału, będę Cię nawiedzać! (oczywiście to za jakieś pięćdziesiąt-sześćdziesiąt lat - no chyba, że wcześniej zginę w jakimś wypadku).
    W każdym razie czasu wolnego w nadmiarze Ci życzę ;)
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To najdłuższy komentarz, jaki dostałam w swoim krótkim, lisim życiu. :"") Wzruszyłam się.
      Twoje słowa motywują mnie do dalszego pisania i już nie mogę się doczekać starości, kiedy to mnie nawiedzisz i będziesz narzekać na zakończenie opowiadania. x"D Przygotuję Ci nawet specjalny kredens, w którym będziesz mogła sobie spać. >3<
      Nawet jeśli wampir straci duszę, to od niego zależy, czy porzuci, czy pozostawi swoje człowieczeństwo.~~
      Poza tym nie wiadomo, czy Key w ogóle duszę miał. O.o To znaczy ja to wiem, dla was ta informacja jest jeszcze tajna. xD

      Usuń
  2. Świetne są wspomnienia Lisy. Dzięki min można dowiedzieć się czegoś więcej. Co do Key'a. Bardzo się zmienił. Jestem ciekawa jak zareaguje gdy Lisa się już ocknie. Zastanawia mnie co wybierze Lisa? Z niecierpliwością czekam na następna część.
    Trzymaj się ;)
    S.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, po to może przeglądać swoje wspomnienia, by stwierdzić, czy życie jako człowiek było lepsze, czy może jednak zostać przy wampiryźmie. No i zostały jeszcze aż cztery wspomnienia. >w< Wszystko się może zdarzyć.
      *Lisa stworzona z taką dokładnością, że mucha nie siada* xD A tak naprawdę, to ja już teraz dostrzegam niedociągnięcia, dobrze, że czytający jednak nie, bo bym się załamała. xD

      Usuń